środa, 22 sierpnia 2012

mini zapowiedzi

Lato sie konczy, duzo sie zdarzylo.
Postaram sie opublikowac niedlugo obiecane wzory dokumentow, oraz cos extra dla milosnikow motocykli.... amatorskie filmy z jednej z najpiekniejszej z tras w naszej okolicy oraz relacje z Glemseck 2012, ktory odbywa sie za 2 tygodnie :) Dojdzie tez pare innych tematow i licze, ze nie bedziecie patrzec na nie zbyt krytycznym wzrokiem ... w koncu jestem tylko amatorka a to jest tylko blog :)
Buziaki!

Wizyta z Polski czyli "a ja myslalam..."

Moja rodzina (ja, maz, cora) raczej nie bywamy w Polsce, ostatni raz mialo to miejsce w lutym tego roku i nie ma co ukrywac, ze chodzilo o przeglad naszego starego samochodu. Aktualnie mamy nowy, zarejestrowany w Niemczech wiec ten obowiazek znika. Nie mniej jednak tesknimy za rodzicami, bracmi i siostrami a czasem i ich potomstwem :)
Wlasnie wyjechala od nas Mama mojego meza, byla tu zaledwie 5 dni (no prawie, raczej cztery moim zdaniem). Ciezko jest pokazac komus z zewnatrz zycie codzienne tutaj, ale staralismy sie z calej sily. Celem bylo ( nie ukrywam ) namowienie jej na pozostanie tutaj na dluzej lub na zawsze....
Jednak trzeba przyznac, ze ta wlasnie bardzo "pro-polska" osoba, mimo swojego wieku i przekonan byla zdziwiona tym, co tu zastala (pozytywnie). Poczawszy od tego, ze mimo kilometrow wszedzie jest tu blisko, poprzez spokoj i krajobraz oraz zwyczaje a skonczywszy na zadziwiajacm fakcie (nawet mnie to zdziwilo), ze tu po prostu praktycznie wszystko poza papierosami i OC jest tansze.

Pierwszy dzien: sobota
wycieczka na zakupy do centrum Stuttgartu - pelne zdziwienie, ze w normalnym sklepie (nie lumpeksie-wtf is lumpeks? he?) mozna kupic modne czulenka za 6 euro, koszulki od 2,99 do 9,99, a do tego po sklepach maszeruja ludzie z lodami, piciem i psami, i nikt sie nie czepia. (sprouj tu czlopwieku wejsc do Galerii Dominikanskiej z kolega na smyczy .. hehehe). Na Placu Krolewskim gra muzyka na zywo, obcy ludzie sie usmiechaja i pytaja "co slychac?" jak starzy znajomi, a piwo jest zimne i nalewane bez piany powyzej miarki :) za totalnie smieszna kase jak na restauracje (IMO wroclawski Piast sie klania i to nisko!).

Drugi dzien: niedziela
daczego sklepy sa zamkniete? - no, coz... tak to juz tu jest, ale jesli ktos nie kupil bulek, to nawet na stacji benzynowej moze kupic swiezo upieczone w weekend. Restauracje dzialaja pelna para, a do tego nie ma sie jak nudzic, bo w okolicy zwiedzamy Tübingen, Reutlingen, Claw, Nagold, Hechingen (zamek Hohenzollern), Güppingen, w zasadzie z Hochschwarzwald Str. mamy 30km do Strassburga, wiec czemu sie tam nie wybrac?... W sumie bez korkow, nerwow i wydawania wiekszych pieniedzy do godziny 21:00 robimy pamietna dla Mamy trase ponad 400km (ktorych wcale nie odczwa) zwiedzajac przy tym zabytki, miasta i zamki, jedzac w restauracjach sniadanie i obiad.

Trzeci dzien: poniedzialek
glownie zakupy i jezdzenie po sklepach. Jest ponad 40 stopni w sloncu, namawiamy Mame na basen... nie chce... mysli, ze bedzie sie tam zle czula (pamietam z Polski, ze na basenie wychudzone nastolenie, podpite  laski kochaly komentowac wraz z podchmielonymi kolesiami wyglad gosci... tu tego nie ma). Komentarz Mamy odnosnie cen ubran i butow u nas w stosunku do cen w Polsce :
- U nas wszystko jest drozsze i nie takie ladne, tak na prawde, to ja w Polsce kupuje w lumpeksie za wieksze pieniadze niz u was nowe rzeczy w normalnych sklepach.
Zakupy spozywcze, komentarz Mamy:
- Ja myslalam, ze u was jest drozej, ale jest taniej niz u nas..... ale ludzie bzdury o tych Niemczech mowia....

Dzien czwarty: wtorek
po dlugich namowach idziemy na basen w naszej miejscowosci (nie jakis Aquapark tylko normalny, otwarty basen). Nie ma co ukrywac, ze Mama jest zachwycona przestrzenia, czystoscia, urzadzeniami, masarzami wodnymi, kultura ludzi i cena oczywsiacie. Po basenie robimy zakupy dla rodziny, na wyjazd Mamy i kolejne zdziwienie... cena dobrego wloskiego, francuskiego, hiszpanskiego czy kalifornijskiego wina waha sie miedzy 1,49 a 2,50 euro. I tu nastepuje konsternacja... bo w Polsce za taka cene w zasadzie nie da sie kupic nawet Sophii, co najwyzej jakis belt... Wiec zakupy prezentow robimy calkiem spore :)
Wieczorem siedzimy sobie na balkonie i rozmawiamy a Mama juz snuje plany... marzy o tym jak zaczac swoje nowe, drugie zycie w Niemczech.

Dzien piaty: sroda
Trasport osobowy polskiej firmy informuje lakonicznie przez telefon, ze odbierze Mame o 3 nad ranem (mialo byc o 5 ale co tam.....)